Nie można pojechać do Florencji i nie skosztować tutejszych flaków, czyli trippy! Kiedyś byłam przekonana, że to danie typowo polskie, Włosi natomiast myśleli podobnie, że takie rzeczy to tylko u nich! Zaskoczenie obopólne i wymiana przepisów nastąpiła zaraz potem.
O ile w Polsce flaczki przygotowuje się generalnie na jeden sposób (oczywiście przepisy mogą się ciut różnić, ale zasada i smak będą podobne), o tyle w Toskanii sposobów będzie kilka, każdy doskonały. Ja miałam okazję zjeść trippę w pomidorach i taką dziś Wam prezentuję, tę najbardziej klasyczną, potem w sosie cytrynowym, ale przepisu na nią jeszcze nie zgłębiłam, tak czy inaczej smak był genialny i na koniec chyba moja ulubiona trippa na zimno w formie sałatki, rownież czeka na przetestowanie w mojej kuchni.
ok. 1 kg flaków (zapewne będzie już po pierwszej obróbce, obgotowana)
dwie małe szalotki
ząbek czosnku
2 marchewki
łodyga selera naciowego
kieliszek białego wina
pół litra rosołku (około, tyle ile będzie trzeba)
przecier pomidorowy (kubeczek)
masło,
oliwa
sól, pieprz, peperoncino
starty parmezan do posypania
Na patelni rozgrzewamy pół na pół - masło i oliwę, wrzucamy pokrojoną cebulkę i czosnek. Potem nóżkę selera naciowego i marchewkę (drobno pokrojone).
Chwilę wszystko podsmażamy i dodajemy trippę (pokrojoną w paseczki - zapewne będzie już po pierwszej obróbce, kupiona lekko obgotowana). Podlewamy kieliszkiem wina, zamieszamy i czekamy aż odparuje.
Potem dodajemy pomidory, mieszamy, czekamy aż sos się zredukuje doprawiamy solą, pieprzem i peperoncino. Przykrywamy i zostawiamy na wolnym ogniu. W miarę odparowywania płynu uzupełniamy wodą lub rosołkiem. Na koniec przed podaniem posypujemy startym parmezanem.
Ostrożnie, żeby nie przesadzić z warzywami i sosem pomidorowym i nie pokryć smaku trippy. Oczywiście ile osób tyle smaków, ktoś woli ostrzejszą ktoś łagodniejszą, ktoś więcej marchewki, inny tylko trochę, przetestujcie i dopasujcie przepis do waszego podniebienia. Smacznego!:)Słówko już padło - TRIPPA czyli FLACZKI