Dziś przepis na grissini, o których szczegółowo pisałam tutaj.
Potrzeba:
pół kg mąki typu 00 - plus ciut do podsypania
280 ml ciepłej wody
15 g świeżych drożdży
łyżeczka cukru
łyżka soli
4 pełne łyżki oliwy
Mąkę przesiać do misy, z 280 ml wody odlać trochę i rozpuścić w tym
drożdże i cukier. W pozostałej wodzie rozpuścić sól i dolać oliwę. Do
mąki dodać rozpuszczone drożdże, a potem wodę z solą i oliwą wlewać
cienkim strumyczkiem.
Wyrabiać ciasto aż powstanie jednolita masa. Kiedy składniki się połączą
- lepiej przenieść się na stolnicę. Kiedy ciasto będzie ładnie
wyrobione posypać stolnicę mąką, ułożyć ciasto uformowane na kształt
prostokąta, posmarować oliwą i oprószyć jeszcze mąką.
Zostawić do wyrośnięcia - na około godzinę, powinno podwoić objętość.
Potem długim gładkim nożem ciąć paseczki (od krótszego boku).
Rozciągnąć je w palcach na długość blachy, ja dodatkowo skręciłam, żeby
ładnie wyglądały. Tak przygotowane wkładamy do nagrzanego do 200 C
piekarnika na 20 minut.
Świetna przekąska! Świetna! Wciąga jak paluszki, skończyć nie można aż brzuch zaczyna boleć :D
OdpowiedzUsuńMoja córa właśnie dostała reklamówkę grissini do szkoły, bo ma nocowanie z klasą i panią w tejże placówce. Mam nadzieję, że dzieciaki się ucieszą. My z córką już wczoraj objadłyśmy się testową partią. Dziś zrobiłam około 50 długich 'paluchów'. Dobrze że lubię siedzieć ww kuchni :) A mój mąż tylko zapytał: ''chciało ci się?'' o mamoooo mężczyźni... a może raczej polscy mężczyźni, bo Włosi chyba od kuchni nie uciekają ;)
ps. pracowity był dzień, ale uśmiech na twarzy córki z reklamówką grissini i synka dwulatka z kawałkiem torta di mele e mascarpone bezcenny :)
ps2.właśnie się zorientowałam, że wspomniany dwulatek wyciąga sobie ręką, jak leci, kawałki ciasta z tortownicy... znaczy że dobre :D
Uznanie dzieci jest najlepszą reklamą:))
UsuńZnakomity przepis - prosty, i dający bardzo dobre efekty. Mój dwulatek zaczął sam zajadać te paluszki, więc też musiały mu posmakować.
OdpowiedzUsuńTylko odnośnie samego pieczenia - polecam raczej zerkać na wypieki i samemu oceniać, czy są dobre. Bo 20 minut to może być ciut za długo, nawet bez termoobiegu przy górnych strefach piekarnika.
A w ogóle świetny blog, idealnie trafiający w moje gusta kulinarne!
Pozdrawiam.