Ten przepis znalazłam już jakiś czas temu w pewnej kulinarnej gazecie. Urzekł mnie składnikami, prostotą, wyglądem i "jednogarnkowością"! Uwielbiam dania jednogarnkowe! Uwielbiam też radicchio!
Odłożyłam gazetę na bok do "natychmiastowego" przetestowania i tak sobie leżała odłogiem, pokryta kurzem aż do wczoraj, kiedy to w końcu wzięłam przepis "na warsztat". Efekt przerósł moje oczekiwania! Zgodnie stwierdziliśmy, że była to jedna lepszych rzeczy jakie ostatnio przygotowałam.
Potrzeba:
Około półkilowy kawałek surowej włoskiej kiełbasy (jeśli nie macie, może sprawdzą się pulpeciki z mielonego mięsa?)
3 marchewki
główka radicchio
2 szalotki
kieliszek białego wina
oliwa, sól,
ziarna sezamu do podania
Szalotkę pokroić w piórka i wrzucić do głębokiego, pojemnego rondla na rozgrzaną oliwę. Zaraz dodać też podzieloną na grubsze cząstki kiełbasę i podsmażać dalej na mocniejszym ogniu, żeby kiełbasa się zrumieniła. Podlać białym winem i kiedy odparuje, dodać też marchewkę pokrojoną w wąskie słupki. Po kilku minutach dołożyć również pokrojone nie bardzo drobno radicchio.
Wszystko razem wymieszać, podlać odrobiną wody, przykryć i gotować jeszcze przez około 15 minut na wolnym ogniu. Marchewka i radicchio powinny zmięknąć, ale nie bardzo - muszą pozostać al dente. Doprawić wszystko solą i przed podaniem posypać sezamem.
Smakuje genialnie! Gdybym miała składniki, dziś na obiad zrobilibyśmy powtórkę! Uważam, że to genialne połączenie: słona kiełbasa, gorzkie radicchio i słodka marchewka, do tego sezam, który przydaje nieco azjatyckiego uroku. Sami spróbujcie!
SEZAM to po włosku SESAMO (wym. sezamo)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz