Będąc w kwarantannie i mając za oknem śnieżycę - czyli generalnie wszystkie plagi egipskie - człowiek musi się jakość ratować. W pierwszej chwili pomyślałam, że aby to przetrwać będę potrzebowała więcej wina, ale oprócz wina nic tak nie poprawia humoru jak słodkie łakocie. A zatem do kuchni!
Mam dla Was pyszną, miękką tartę z kremem z ricotty i brzoskwiń. U mnie szczęśliwie brzoskwinie eko z podwórka przyjaciela, jego rękami w słoiki pozamykane, ale oczywiście mogą być te klasyczne z puszki.
Potrzebne są:
1 jajko
300 g mąki
100 g stopionego masła (lub oleju)
150 g cukru
sok z połówki cytryny
zapach waniliowy
2 łyżeczki proszku do pieczenia
na krem:
250 g ricotty
1 jajko
50 g cukru pudru
Puszka brzoskwiń sciroppate
Do miski wrzucamy: jajko, cukier, masło (lub olej), sok z cytryny i wszystko razem mieszamy łyżką. Następnie dodajemy mąkę z proszkiem oraz aromat waniliowy i dalej łyżką mieszamy, a kiedy się składniki połączą zagniatamy chwilę rękami. Ciasto powinno być bardzo plastyczne.
Wykładamy okrągłą formę do tarty papierem i wylepiamy ją ciastem tak jak na jednym ze zdjęć.
Czas na przygotowanie kremu. Mieszamy ricottę z cukrem i jajkiem a na końcu dodajemy pokrojone w kawałeczki brzoskwinie. Krem wykładamy na przygotowane ciasto, wsuwamy formę do pieca i pieczemy przez około 45 minut w 180 stopniach.
Po upieczeniu tarta musi się dobrze schłodzić, a potem to już uczta na całego! I kwarantanna niestraszna.
Śnieg jednak, nie oszukujmy się - przynajmniej dla mnie - dalej straszny!
Idę upiec coś nowego i napić się wina!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz