Peperonatę jadłam po raz pierwszy w toskańskim, wiejskim domu, kiedy zostałam zaproszona na zwykły codzienny obiad. Siedziałam jak zaczarowana i wszystkimi zmysłami chłonęłam atmosferę tamtej chwili, świadoma tego, że nie każdy ma okazję zobaczyć Toskanię "od kuchni". Przy stole zasiadła męska część rodziny, przyjaciele, robotnicy, pomagający przy cięciu drzewa no i oczywiście ja z chłopcami. Dużo było dań na stole, ale ja zapamiętałam z tamtego dnia przede wszystkim peperonatę i dziś ją Wam prezentuję. Do oryginalnego przepisu dodałam odrobinę kaparów dla wzmocnienia smaku.
1 duża czerwona papryka
1 duża żółta papryka
1 ząbek czosnku
kilka listków bazylii
4 świeże pomidory
kilka kaparów
kilka kaparów
sól
oliwa
Na oliwie podsmażamy posiekany czosnek. Po chwili dodajemy paprykę pokrojoną w szersze paski i smażymy ok 20 min, tak aby zmiękła podlewając odrobinę wodą by się nie przypaliła. Dodajemy pomidory i kapary pokrojone w większe kawałki i przykrywamy. Po 10 minutach zdejmujemy pokrywkę, by odparował nadmiar płynu. Doprawiamy solą, a na chwilę przed zdjęciem z ognia dorzucamy jeszcze porwane listki bazylii. Podajemy z kromką wiejskiego chleba. Ja zrobiłam rumiane grzanki czosnkowe. Proste, smaczne i zdrowe:)
Ponieważ moja peperonata miała być naszym obiadem, a nie dodatkiem do niego, Paw zażyczył sobie mięsną wkładkę. Dołożyłam więc kawałki surowej kiełbasy, ale oczywiście oryginalna peperonata to same warzywa.
Ponieważ moja peperonata miała być naszym obiadem, a nie dodatkiem do niego, Paw zażyczył sobie mięsną wkładkę. Dołożyłam więc kawałki surowej kiełbasy, ale oczywiście oryginalna peperonata to same warzywa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz