Tomek pojechał ukulturalniać się do Florencji, a Mikołaj chodził przez pół dnia jak zbity pies. Musiałam czymś go zająć. Obiecałam bibliotekę, ale ta otwierała się za dwie godziny, pozostawało więc rozgrywać partie briscoli albo oddać się kulinarnym eksperymentom. Wystarczyło hasło "upieczmy ciasteczka!" i Mikołaj zaraz stał przy stole w gotowości, wyciągnął składniki z lodówki, stolnicę, wałek i chwilę później w kuchni Kamiennego Domu zapachniało cytrynowymi biscotti z ricotty.
Potrzebne są:
250 g świeżej ricotty
100 g cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
280 g mąki + do podsypywania
skórka otarta z jednej cytryny
2 łyżki miodu
Wykonanie jest banalnie łatwe. W misce mieszamy ricottę, cukier, miód i skórkę. Rozbijamy wszystko rózgą, a następnie dodajemy mąkę z proszkiem. Mieszamy jeszcze tyle o ile i w końcu zagniatamy ciasto rękami. Przenosimy się na stolnicę. Ciasto może się na początku lekko kleić, ale powinno wystarczyć lekkie oprószenie mąką i stanie się elastyczne jak modelina. Spokojnie wycinaniem biscotti mogą zająć się dzieci. Odcinamy po kawałku ciasto i rozwałkowujemy na średnio 2-3mm. Wycinamy formy jakie nam się podobają i pieczemy na blachach wyłożonych papierem do pieczenia w piecu nagrzanym do 180 stopni przez około 15-17 minut. Ja przed pieczeniem zwilżyłam je wodą i posypałam lekko cukrem.
Smakują wybornie, a przy tym są lekkie, nie ma w nich ani jajek, ani masła. Sami spróbujcie!
MIÓD to po włosku MIELE
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz