Ja wiem, że takie zdjęcia to o kant... nie powiem czego, ale innych nie ma i dziś nie będzie. Nie będzie, bo: raz - upieczone wczoraj wieczorem nie miało dobrego światła do sesji foto, a do dziś to już szarańcza zrobiła czystkę, dwa - dyni więcej nie mam i zwyczajnie do sklepu się teraz nie wybieram i trzy - po przepisie byłam pewna, że wyjdzie zakalec więc nawet nie dokumentowałam całego procesu.
Tak czy inaczej ciasto jest tak pyszne, że ze zdjęciami czy bez muszę się z Wami podzielić przepisem.
Potrzebne są:
3 jajka90 g curu
100 g dyni (choć u mnie było więcej na oko)
150 g mąki
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
60 ml jogurtu
zapach rumowy
Możecie wedle uznania dodać do ciasta pokrojone orzechy lub czekoladę, ale dla mnie tak jest idealne.
Dynię obieramy, kroimy w kostkę i gotujemy w wodzie przez około 10 - 15 min (do miękkości). Następnie odcedzamy starannie i rozgniatamy na papkę widelcem. Jajka ubijamy z cukrem na puszystą masę (potrzeba około 10 minut). Następnie dodajemy lekko przestudzoną dyniową papkę, jogurt i zapach rumowy. Mieszamy nie bardzo długo (może być mikser na wolniutkich obrotach), a kiedy składniki się połączą, dodajemy też przesianą mąkę z proszkiem. Mieszamy znów bardzo delikatnie, najlepiej łopatką od dna, tak by ciasto nie opadło.
Przekładamy do formy u mnie okrągła (średnica około 20 cm) wyłożonej papierem do pieczenia i pieczemy około 30 - 35 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni (do suchego patyczka).
Naprawdę przyznam, że obawiałam się zakalca, ale nic z tych rzeczy! To ciasto to poezja! Jest delikatne, wilgotne i jednocześnie puszyste. Wchodzi na stałe do naszego zimowego jadłospisu!
W kolejce do zrobienia, ale teraz robię moje ukochane z czekolada i ricotta :) Milego dnia!
OdpowiedzUsuń