Witajcie w Nowym Roku!
Na dobry początek podzielę się z Wami genialnym przepisem na przystawkę, która w Sylwestra królowała na naszym stole. Coś łatwego, ale jednocześnie zaskakującego i oryginalnego, coś, co - wierzcie mi - zachwyci Waszych Gości. Przy stole w Kuchni w Kamiennym Domu zachwyciły wszystkich, a Mario pieszczotliwie nazwał to danie "topini" - czyli myszki. Myślę, że od teraz będzie żelaznym punktem menu każdego przyjęcia. Jeśli lubicie zapiekane śliwki w boczku, to obawiam się, że po tym przepisie, odstawicie je na boczny tor.
Ilości musicie dobrać do ilości biesiadników.
Potrzebne są:
daktyle
ser asiago
wędzony boczek w cieniutkich plasterkach
wykałaczki do spinania
Daktyle trzeba naciąć i wyjąć z nich pestkę, na jej miejsce włożyć kawałek sera i owinąć wszystko plasterkiem boczku. Spiąć wykałaczką i układać na blaszce. Następnie upiec w piekarniku nagrzanym do 200 stopni - powinny się zrumienić tak jak na zdjęciu. U mnie to było prawie 15 minut.
Zapiekane w ten sposób daktyle są tak pyszne, że dziś nawet bez okazji zrobiłabym je znów!
Próbujcie i jeśli macie ochotę, podzielcie się wrażeniami. SZCZĘŚLIWEGO NOWGO ROKU!
Hmm przypomina mi to pewne koreczki z boczkiem i śliwką, którymi się zajadałem u sąsiadów co nad nami mieszkali :)
OdpowiedzUsuńPiotrek
omg, a miałam dbać o dietę... Kropka
OdpowiedzUsuń